Ten serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystanie z witryny oznacza
zgodę na ich zapis lub odczyt wg ustawień przeglądarki.

X Zamknij


 

ISSN 1897-2284

 
 
 
  Spis treści
:. Aktualności
:. Kultura
:. Sport
:. Felietony
:. Nasze rozmowy
:. Kronika policyjna
Redakcja
:. Kontakt e-mail
Partnerzy:
 
Fajnie być tatą2006-06-23  10:24:08
Kategoria: Felietony Jarosław Sikora

Gdy pewnego niedzielnego ranka dowiedziałem się, że zostanę ojcem, przyznam się szczerze, że trochę się przestraszyłem. Wiedziałem, że wiele się zmieni w naszym życiu, na lepsze lub na gorsze – ale jedno było pewne – na pewno się zmieni. Moja narzeczona szybko zaakceptowała nową rzeczywistość i fakt, że od tamtej chwili było nas nie dwoje, a troje. Po pierwszym szoku, zaczęliśmy myśleć o przyszłości i o samodzielnym mieszkaniu, bo wcześniej wynajmowaliśmy tylko pokój. Na przeszkodzie, jak zwykle stały pieniądze, a zwłaszcza ich brak. Jednak powoli, realizowaliśmy swoje zamierzenia i chyba równocześnie dorastaliśmy do myśli, że zostaniemy rodzicami.

Pamiętam pierwsze USG. Było to przeżycie, którego chyba nigdy nie zapomnę. Gdy zobaczyłem na monitorze tę małą „fasolkę”, ten mały punkcik poczułem się naprawdę ważny. Zdałem sobie sprawę, że będę ojcem i muszę sprostać nowemu zadaniu, które mnie czeka.

Po kilku miesiącach usłyszałem jak szybko i rytmicznie bije serduszko mojego dziecka. Później o ile istniała taka możliwość zawsze towarzyszyłem żonie podczas badania KTG (kardiotokograficznego). Gosia leżała, a ja siedziałem obok wsłuchany w ten cudowny dźwięk – dźwięk rozwijającego się życia.

Na miesiąc przed planowanym porodem zaczęliśmy wspólnie szykować wyprawkę dla maleństwa. Jego płci nadal nie znaliśmy, chociaż bardzo nas to ciekawiło. Los chciał, że zawsze podczas padania USG smyk układał się tak, że lekarz nic nie widział. Wyglądało to tak, jakby nasz skarb wypinał się do nas szepcąc … „a to jest moja słodka tajemnica”.

Wreszcie nadszedł ten wyjątkowy dzień. Po kilkunastu godzinach porodu przyszła na świat nasza ukochana córeczka – Natalia. Gdy ją pierwszy raz zobaczyłem poczułem się dziwnie, a zarazem tak cudownie, że wreszcie, po dziewięciu miesiącach oczekiwania jest z nami.

Po kilku dniach, tuż przed Wigilią byliśmy wszyscy w domu. Oboje trochę obawialiśmy się, czy sprostamy nowemu zadaniu, jednak czas pokazał, że opieka nad noworodkiem to nic strasznego. Co prawda święta Bożego Narodzenia oraz Nowy Rok upłynęły nam pod znakiem płaczu dziecka – jednak nigdy nie zapomnimy tych wyjątkowych świąt, po raz pierwszy spędzonych razem.

Po kilku tygodniach zaczęły się kolki, co dało nam nieźle popalić, sąsiadom zresztą też. Jednak po miesiącu minęły – nadeszło ząbkowanie.

Obecnie nasza ukochana córeczka ma ponad pół roku, śmieje się i gada „po swojemu”. Staramy się, o ile to możliwe dużo czasu spędzać z Natalią. Wspólne spacery, to cudowne bezgranicznie ufające spojrzenie i ten uśmiech połączony z okrzykami radości wynagradzają nam te pierwsze, przyznać trzeba, bardzo trudne chwile.

Cieszę się, że mam córkę, że zostałem ojcem pomimo względnie młodego wieku.
Jestem szczęśliwy, że całą trójką możemy wspólnie iść przez życie. Tworzymy rodzinę. Może ktoś w to nie uwierzy, ma do tego całkowite prawo, ale naprawdę … fajnie być tatą.

Jarosław Sikora
jaroslaw.sikora@interia.pl


 

  © 2005-2015 Wszelkie prawa zastrzeżone   statystyki www stat.pl