Podobno pracy nie brakuje, a pracownicy sezonowi są najbardziej pozyskiwaną siłą roboczą. Czasami jednak można się mocno rozczarować. Człowiek potrzebuje pieniędzy, chce znaleźć pracę, a tu okazuje się, że nawet do sprzątania nie jest odpowiednio wykwalifikowany, że potrzeba tysiąca papierków, zaświadczeń i innych dziwnych wynalazków, żeby móc pracować za kilka złotych na godzinę. Nikt nie da więcej, bo jest się niedoskonałym - albo zbyt wykwalifikowanym albo nie zbyt douczonym. I nawet nie ma co śnić o jakimś stażu zawodowym albo praktykach. Przecież to nie jest nikomu do niczego potrzebne. Student, który kończy studia powinien być tuż po 20 i mieć co mniej kilka lat doświadczenia w pracy na podobnym stanowisku. Tylko tylko, że tak jest tylko w niektórych systemach. Wielu dziwi się, że młodzi wyjeżdżają na studia lub na praktyki za granicę. Skoro tam nie stawia się im nie wiadomo jakich wymagań i za ich ciężką pracę zapłacą jakieś pieniądze, to dlaczego robi się na nich nagonkę? Najciekawsze jest to, że wszyscy się buntują i nikt z tym nic nie robi. Więc ja też nic z tym nie zrobię. Powiem, co mnie boli, wyłączę komputer, wyciągnę z szafki ulubione ciastka i włączę telewizję. Może to choć na chwilę pozwoli mi zapomnieć o tym, że rzeczywistość nie jest różowa.
Anna Adamska |