ISSN 1897-2284

 
 
 
  Spis treści
:. Aktualności
:. Kultura
:. Sport
:. Felietony
:. Nasze rozmowy
:. Kronika policyjna
Redakcja
:. Kontakt e-mail
Partnerzy:
 
Miałeś chamie złoty róg2006-05-04  08:54:36
Kategoria: Felietony Bartłomiej Rutkowski

Nie będzie to rzecz o Wyspiańskim i jego „Weselu”. Napiszę o głupocie, która powala z nóg. Dzisiaj jej skutki odczuwają pacjenci słupskiego pogotowia. Jutro to samo spotka chcących skorzystać z usług Szpitala Wojewódzkiego w Słupsku. Oddalił się bowiem termin zakończenia jego budowy. Rzecz będzie o Falcku.

FALCK. Dokładnie: Falck Medycyna Sp. z o.o. – działa w ponad 200 miastach Polski. Tak piszą o swojej misji: „Wizją FALCKA jest osiągnięcie w Polsce wiodącej pozycji wśród organizacji zapewniających opiekę medyczną w nagłych wypadkach losowych i trudnych życiowych sytuacjach”. Aby wiedzieć o nich więcej wejdźcie na stronę http://www.falck.pl/ lub w dowolnej przeglądarce wpiszcie słowo „falck”. Chociażby na portalu Wirtualnej Polski znajdziecie około 2 tys. wyników. Nie przeczytałem na żadnym znalezionym portalu złego słowa o ich pracy. Mają jednak pewną wadę – jest to kapitał obcy, a co z tego wynika – nie są lubiani przez jedynie słusznych.

Pierwszy raz w Słupsku Falck pojawił się w roku 2003. Złożył propozycję przejęcia pogotowia ratunkowego i stworzenia ratownictwa medycznego na światowym poziomie. Miało to się zrealizować poprzez zakup nowoczesnych karetek, stworzenie izby przyjęć z prawdziwego zdarzenia, przeszkolenie załogi pogotowia. Przekonywał o zmianach prezydent Słupska. Argumentowano dobrem pacjentów, renomą firmy i gwarancjami dla pracowników. Wszystko na nic. Zwyciężył partykularyzm załogi. Oni byli ważniejsi od nas – pacjentów. Straszono jak zwykle obcym kapitałem, zwolnieniami. Brylowali radni prawicowi – czyli jedynie słuszni.

Falck zrezygnował.

Dzisiaj jeden z tych słusznych radnych pracuje w słupskim pogotowiu. Prywatny biznes, dieta radnego i pensja w pogotowiu – więc po co Falck. Lepiej zarzucać władzom miasta, że nie kupują karetek za miejskie pieniądze. Ot, hipokryzja.

Drugi raz pogotowie słupskie dostało podobną szansę od niemieckich Joanitów. Miało być wyposażone w dwie nowoczesne karetki i oddział ratowniczy. Warunek – kierowcy i sanitariusze mieli pracować w strojach Joanitów, być przez nich przeszkoleni w ratownictwie medycznym i opłacani jak pracownicy pogotowia. Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz. Znowu pełna mobilizacja jedynie słusznych. Pacjenci nieważni.

Szkoda.

Mnie się wprawdzie kiedyś udało przeżyć podróż słupską karetką do Gdańska. Byłem zdany na siebie i Pana Boga. Sanitariusz ani razu nie zainteresował się moją osobą podczas podróży. Słyszałem, że nie wszyscy takie eskapady przeżyli.

Mówią – do trzech razy sztuka. Tym razem naiwni (mowa o Falcku) zaproponowali kapitał na dokończenie budowy Szpitala Wojewódzkiego. Drobne sto kilkadziesiąt milionów i pozostawienie pakietu kontrolnego dla władz wojewódzkich. Oferta zyskała aprobatę marszałka. Powiało w Słupsku optymizmem. Od lewa do prawa – lecz nie całego prawa. Prawie euforia. Będziemy mieli nowoczesny szpital.

Lecz oto: „Bój to nasz będzie ostatni”. „Na barykady ludu roboczy”. Łza się w oku kręci.

Powiało strachem. Wszak wywoływanie strachu to specjalność jedynie słusznych. Falcki się przestraszyły. I oto chodzi! Pajęczynka zadziałała i mali grabarze, czyli grabarczyki – pogrzebały ostatnią szansę na nowoczesną medycynę w Słupsku i regionie. Pacjenci nieważni.

Dobrze, że chociaż mamy najładniejszy ze wszystkich cmentarz.

Bartłomiej Rutkowski
brutkowski@o2.pl


 

  © 2005-2015 Wszelkie prawa zastrzeżone   statystyki www stat.pl